11-12-2023, 17:10
Witam odnośnie sytuacji w Dublinach i Giżycku nie musicie szukać w :okiem.." proszę : Od czytelnika:
"
Dzień dobry,
Chciałbym podzielić się swoimi spostrzeżeniami w kontekście kolejnej fali odejść z SW. To jest wyłącznie moja subiektywna opinia i pozwolę sobie opisać mój przykład, dlaczego w lutym skończę słuźbę w naszej formacji.
Mam trochę ponad 15 lat służby i chciałem jeszcze trochę popracować. Nad "emką" zastanawiam się od jakiegoś czasu. Jeszcze całkiem niedawno decyzja odłożona była do szafy z sprawą dyrektora, przy którym ludzie odżyli i na nowo uwierzyli, że można. Wystarczyła odrobina zaufania do podległych funkcjonariuszy i atmosfera z dnia na dzień rosła. Nie wszyscy uwierzą, ale są tacy przełożeni, którzy szanują ludzi i cenią ich pracę. Po czasie dochodzę do wniosku, że komfort pracy ważniejszy jest niż pieniądze.
Piszę w czasie przeszłym, gdyż w tym roku nastąpiła istotna zmiana na stanowisku 001. Przyszedł pan o zgoła innej manierze. W oczach ma pogardę do podwładnych i w ogóle nie ukrywa niechęci do ludzi. Nie słucha absolutnie nikogo, łącznie z kadrą kierowniczą, gdyż uważa, że z racji stanowiska jest ekspertem od wszystkiego. Skutek jest taki, że zamiast spokoju na koniec roku, w zakładzie i OZecie, panuje totalny chaos i zaczęła się spirala obwiniania wszystkich o efekty złego planowania i błędnych decyzji.
Normą stało się to, że ochrona robi za chłopców do bicia. Dyrektor idzie "na blok" wyżywać się na funkcjonariuszach. Nikogo już to nie dziwi. Nie patrząc na stopnie dyscyplinuje oddziałowych w obecności ludzi, których służba liczy się w miesiącach. Widzą to także osadzeni i przekaz idzie dalej. Funkcjonariusze z szeroko otwartymi oczami patrzą na to, co ich czeka w służbie stałej i oglądają się kto pierwszy zaryzykuje pójście na zwolnienie.
Kwaterunek udaje, że zlecona lista życzeń możliwa jest do realizacji. Czas na udawanie dobiega końca, bo terminy gonią i pytanie na kogo spadnie odpowiedzialność za kupę gruzu leżącą na każdym kroku. Ludziom puszczają nerwy, co wcale nie jest dziwne.
Penit udaje, że jeden wychowawca wystarczy na 250 osadzonych. Pierwsza linia traci oddech i spogląda w niebo. Doświadczeni wychowawcy chcieli pracować do końca roku przed emeryturą i przyuczyć nowe osoby do pracy na stanowiskach, a usłyszeli, że 001 nie może na nich patrzeć i mają "wypie…..ć". Cytat, nie moja twórczość. Każdy, kto ma odmienne zdanie, ma po prostu ciężkie życie.
Zasada to dotczy również zastępcy dyrektora, który obecnie bierze 100% odpowiedzialności za to co dzieje się w jednostce. W nagrodę otrzymuje 100% dokumentacji, która przychodzi do zakładu i kończą mu się pomysły jak ułożyć układankę bez połowy puzzli.
001 dba również o to, aby związkowcy mieli odpowiednio dużo pracy i nie tracili energii na mniej istotne sprawy.
Przyszedł grudzień i okazuje się, że prawie 20% kadry idzie na emeryturę. Większość ludzi jak zbawienia czeka na dzień uzyskania praw. Po 15 latach ludzie odchodzą ze stanowisk kierowniczych. Nikt mi nie powie, że to norma w całym kraju. Reszta słyszy, że przyjdą nowi, ambitni i chętni do pracy. Kiedy przyjdą, kiedy wrócą po stażu w ochronie i jak długo można pracować i brać odpowiedzialność za kilka osób ??? Pytania retoryczne.
Ostatnio nawet widziałem okładkę ForumSW ze skierowanym na mnie palcem. Ja osobiście nie dałem się przekonać, bo mój dyrektor pokazał mi palec sąsiadujący i nie mówię tu o kciuku.
Wiem, że są miejsca, gdzie jest o wiele gorzej. Wiem, że służę w formacji, w której funkcjonariusze zamiast się wspierać, oceniają się nawzajem i nie są to oceny wysokie. Latami nami manipulowano i takie są efekty, że ludzie warczą na siebie nawzajem zamiast rozmawiać. Wiem też, że życie nie jest tego warte, aby tracić zdrowie i ryzykować napięcia w domu w imię dobrego samopoczucia panów od robienia sobie zdjęć.
Mnie nie będzie. Nie uważam się za osobę niezastąpioną. Najgorsze jest jednak to, że takich miejsc, jak moja jednostka jest dużo więcej i wielu z nas mogłoby zostać. Tak się zapewne nie stanie i to jest naprawdę smutne. Cała formacja cierpi, co przekłada się na mniejsze i większe dramaty ludzi.
Jestem ze średniej jednostki, w której w tym roku reaktywowano oddział zewnętrzny. Nasz poprzedni dyrektor mawiał, że w naszym zakładzie są tylko problemy, które sami sobie wymyślimy. Nikt nie przypuszczał, że jedna osoba może to tak szybko zmienić!
Dziękuję wszystkim cierpliwym, którzy wytrwali do końca mojego wpisu. Pozdrawiam wszystkich, którzy na moim podwórku z niecierpliwością czekali na pierwszy sygnał, że nie jest dobrze."
Pozdrawiam ???? Dodam jeszcze jako Funkcjonariusz jednostki ,że zgadzam się z tym wpisem w 100% . Zabrakło tylko , szkoleń do tak zwanego podpisu już chyba nikt nie czyta tylko w ciemno podpisuje listę dla świętego spokoju .
"
Dzień dobry,
Chciałbym podzielić się swoimi spostrzeżeniami w kontekście kolejnej fali odejść z SW. To jest wyłącznie moja subiektywna opinia i pozwolę sobie opisać mój przykład, dlaczego w lutym skończę słuźbę w naszej formacji.
Mam trochę ponad 15 lat służby i chciałem jeszcze trochę popracować. Nad "emką" zastanawiam się od jakiegoś czasu. Jeszcze całkiem niedawno decyzja odłożona była do szafy z sprawą dyrektora, przy którym ludzie odżyli i na nowo uwierzyli, że można. Wystarczyła odrobina zaufania do podległych funkcjonariuszy i atmosfera z dnia na dzień rosła. Nie wszyscy uwierzą, ale są tacy przełożeni, którzy szanują ludzi i cenią ich pracę. Po czasie dochodzę do wniosku, że komfort pracy ważniejszy jest niż pieniądze.
Piszę w czasie przeszłym, gdyż w tym roku nastąpiła istotna zmiana na stanowisku 001. Przyszedł pan o zgoła innej manierze. W oczach ma pogardę do podwładnych i w ogóle nie ukrywa niechęci do ludzi. Nie słucha absolutnie nikogo, łącznie z kadrą kierowniczą, gdyż uważa, że z racji stanowiska jest ekspertem od wszystkiego. Skutek jest taki, że zamiast spokoju na koniec roku, w zakładzie i OZecie, panuje totalny chaos i zaczęła się spirala obwiniania wszystkich o efekty złego planowania i błędnych decyzji.
Normą stało się to, że ochrona robi za chłopców do bicia. Dyrektor idzie "na blok" wyżywać się na funkcjonariuszach. Nikogo już to nie dziwi. Nie patrząc na stopnie dyscyplinuje oddziałowych w obecności ludzi, których służba liczy się w miesiącach. Widzą to także osadzeni i przekaz idzie dalej. Funkcjonariusze z szeroko otwartymi oczami patrzą na to, co ich czeka w służbie stałej i oglądają się kto pierwszy zaryzykuje pójście na zwolnienie.
Kwaterunek udaje, że zlecona lista życzeń możliwa jest do realizacji. Czas na udawanie dobiega końca, bo terminy gonią i pytanie na kogo spadnie odpowiedzialność za kupę gruzu leżącą na każdym kroku. Ludziom puszczają nerwy, co wcale nie jest dziwne.
Penit udaje, że jeden wychowawca wystarczy na 250 osadzonych. Pierwsza linia traci oddech i spogląda w niebo. Doświadczeni wychowawcy chcieli pracować do końca roku przed emeryturą i przyuczyć nowe osoby do pracy na stanowiskach, a usłyszeli, że 001 nie może na nich patrzeć i mają "wypie…..ć". Cytat, nie moja twórczość. Każdy, kto ma odmienne zdanie, ma po prostu ciężkie życie.
Zasada to dotczy również zastępcy dyrektora, który obecnie bierze 100% odpowiedzialności za to co dzieje się w jednostce. W nagrodę otrzymuje 100% dokumentacji, która przychodzi do zakładu i kończą mu się pomysły jak ułożyć układankę bez połowy puzzli.
001 dba również o to, aby związkowcy mieli odpowiednio dużo pracy i nie tracili energii na mniej istotne sprawy.
Przyszedł grudzień i okazuje się, że prawie 20% kadry idzie na emeryturę. Większość ludzi jak zbawienia czeka na dzień uzyskania praw. Po 15 latach ludzie odchodzą ze stanowisk kierowniczych. Nikt mi nie powie, że to norma w całym kraju. Reszta słyszy, że przyjdą nowi, ambitni i chętni do pracy. Kiedy przyjdą, kiedy wrócą po stażu w ochronie i jak długo można pracować i brać odpowiedzialność za kilka osób ??? Pytania retoryczne.
Ostatnio nawet widziałem okładkę ForumSW ze skierowanym na mnie palcem. Ja osobiście nie dałem się przekonać, bo mój dyrektor pokazał mi palec sąsiadujący i nie mówię tu o kciuku.
Wiem, że są miejsca, gdzie jest o wiele gorzej. Wiem, że służę w formacji, w której funkcjonariusze zamiast się wspierać, oceniają się nawzajem i nie są to oceny wysokie. Latami nami manipulowano i takie są efekty, że ludzie warczą na siebie nawzajem zamiast rozmawiać. Wiem też, że życie nie jest tego warte, aby tracić zdrowie i ryzykować napięcia w domu w imię dobrego samopoczucia panów od robienia sobie zdjęć.
Mnie nie będzie. Nie uważam się za osobę niezastąpioną. Najgorsze jest jednak to, że takich miejsc, jak moja jednostka jest dużo więcej i wielu z nas mogłoby zostać. Tak się zapewne nie stanie i to jest naprawdę smutne. Cała formacja cierpi, co przekłada się na mniejsze i większe dramaty ludzi.
Jestem ze średniej jednostki, w której w tym roku reaktywowano oddział zewnętrzny. Nasz poprzedni dyrektor mawiał, że w naszym zakładzie są tylko problemy, które sami sobie wymyślimy. Nikt nie przypuszczał, że jedna osoba może to tak szybko zmienić!
Dziękuję wszystkim cierpliwym, którzy wytrwali do końca mojego wpisu. Pozdrawiam wszystkich, którzy na moim podwórku z niecierpliwością czekali na pierwszy sygnał, że nie jest dobrze."
Pozdrawiam ???? Dodam jeszcze jako Funkcjonariusz jednostki ,że zgadzam się z tym wpisem w 100% . Zabrakło tylko , szkoleń do tak zwanego podpisu już chyba nikt nie czyta tylko w ciemno podpisuje listę dla świętego spokoju .