13-05-2018, 20:31
U mnie, dyżury telefoniczne są wpisywane do rozkazu. Wszystko można sprawdzić, nawet kilka lat wstecz. Jednak wciąż nie rozumiem jak można wpisywać na dyżur 12 godzinny, funkcjonariuszy jednozmiennych z działu ochrony.
Dla przykładu:
Na sobotni dyżur poranny 6.45-18.45 wyznaczanych jest 2 funkcjonariuszy z działu ochrony. Akurat tak się złożyło, że jeden jest ze zmiany (stand. 12h), a drugi jednozmienny (stand. 8h). Załóżmy, że obaj mają małe dzieci. Niewątpliwie muszą zapewnić im opiekę w przypadku wezwania do służby. Wybrana opiekunka, tak samo jak funkcjonariusze, czeka na telefon (dobrze, że to nie dyżur nocny). Funkcjonariusze nie mogą oddalić się za daleko od domu. Nie mogą należycie zregenerować sił po wczorajszej służbie. Przez 9 godzin nic się nie dzieje. Około 16 są wzywani do służby. Realizują konwój doraźny do pobliskiego szpitala, a po 2h są zwalniani do domu.
Po wszystkim, funkcjonariusz 12-godzinny otrzymuje 12h za wezwanie na służbę w dniu wolnym, natomiast jednozmienny - 8h. Czy to nie jest jakiś rodzaj dyskryminacji i nierównego traktowania? Jak dobrze pamiętam, kodeks pracy stwierdza, że za tą samą pracę powinno się otrzymywać takie samo wynagrodzenie. U nas nie płacą za dyżury pieniędzy. Naszym jedynym wynagrodzeniem są nadgodziny.
Moim skromnym zdaniem są dwa wyjścia. Albo nie wyznaczać funkcjonariuszy jednozmiennych na dwunastogodzinne dyżury telefoniczne albo wprowadzić dla nich dyżury ośmiogodzinne, tak jak to jest robione dla ewidencji, finansów i kwaterunku.
Dla przykładu:
Na sobotni dyżur poranny 6.45-18.45 wyznaczanych jest 2 funkcjonariuszy z działu ochrony. Akurat tak się złożyło, że jeden jest ze zmiany (stand. 12h), a drugi jednozmienny (stand. 8h). Załóżmy, że obaj mają małe dzieci. Niewątpliwie muszą zapewnić im opiekę w przypadku wezwania do służby. Wybrana opiekunka, tak samo jak funkcjonariusze, czeka na telefon (dobrze, że to nie dyżur nocny). Funkcjonariusze nie mogą oddalić się za daleko od domu. Nie mogą należycie zregenerować sił po wczorajszej służbie. Przez 9 godzin nic się nie dzieje. Około 16 są wzywani do służby. Realizują konwój doraźny do pobliskiego szpitala, a po 2h są zwalniani do domu.
Po wszystkim, funkcjonariusz 12-godzinny otrzymuje 12h za wezwanie na służbę w dniu wolnym, natomiast jednozmienny - 8h. Czy to nie jest jakiś rodzaj dyskryminacji i nierównego traktowania? Jak dobrze pamiętam, kodeks pracy stwierdza, że za tą samą pracę powinno się otrzymywać takie samo wynagrodzenie. U nas nie płacą za dyżury pieniędzy. Naszym jedynym wynagrodzeniem są nadgodziny.
Moim skromnym zdaniem są dwa wyjścia. Albo nie wyznaczać funkcjonariuszy jednozmiennych na dwunastogodzinne dyżury telefoniczne albo wprowadzić dla nich dyżury ośmiogodzinne, tak jak to jest robione dla ewidencji, finansów i kwaterunku.