15-04-2021, 13:37
(14-04-2021, 20:49 )Franz napisał(a): Witam,
pozwolę sobie odbiec od tematu dodatków, niewątpliwie ważnych dla nas wszystkich. Chciałbym zapytać Wszystkich tu obecnych jak wygląda w Waszych jednostkach wypłata covidowego (L4), jeśli posiada się niezbite dowody na to, że do zakażenia Covid-19 doszło w służbie. Moja sytuacja wygląda następująco: w listopadzie zakaziłem się Covid-19 jako piąty na zmianie. Będąc na kwarantannie, osoba odpowiedzialna w mojej jednostce za sprawy związane z covidem wielokrotnie przeprowadzała ze mną wywiad (ciągle pytając o to samo). Jednak bardzo się zdziwiłem, gdy za L4 zapłacono mi 80%. W celu uzyskania informacji zadzwoniłem do kadr i tam otrzymałem odpowiedź „mamy informację od osoby odpowiedzialnej za sprawy covidowe, że panu się nie należy 100 % płatnego L4, proszę się zwrócić o wyjaśnienie”. W celu wyjaśnienia sprawy zadzwoniłem do tzw. „specjalisty od covida” w mojej jednostce, który powiedział mi, że nie wskazałem osoby od której się zakaziłem Covid-19. Co oczywiście jest niezgodne z prawdą, ponieważ wielokrotnie podczas rozmów telefonicznych z tzw. „specjalistą od covida” osobę/osoby od których się zakaziłem wskazywałem. Poza tym tzw. „specjalisty od covida” poinformował mnie, że moje postępowanie w związku z zakażeniem Covid-19 powadzi kierownik mojej jednostki. Niezwłocznie skontaktowałem się z kierownikiem mojej jednostki, który to przeprowadził ze mną wywiad telefoniczny. Podczas tej rozmowy poinformowałem kierownika, że chciałbym załączyć notatkę służbową do postępowania. Napisałem notatkę , w której opisałem sytuację jak doszło do zakażenia i wskazałem z imienia i nazwiska 4 funkcjonariuszy zakażonych Covid-19 (przede mną), z którymi miałem bezpośredni kontakt (oczywiście wymienione przeze mnie osoby były dobrze znane zarówno w/w kierownikowi jak i tzw. „specjaliście od covida”) . Tak sporządzoną notatkę (przebywając wówczas na izolacji domowej) przekazałem przez kolegę dla kierownika mojej jednostki, a na kopii tej notatki otrzymałem od niego potwierdzenie. Notka została przekazana przez kierownika do jednostki macierzystej pod którą podlegamy. Ponieważ nie miałem żadnych wątpliwości, że zakaziłem się w służbie i wydawało mi się, że przełożeni również tak owych mieć nie powinni ciągle wierzyłem, że sprawa zostanie wyjaśniona zgodnie z prawdą. Zachowując drogę służbową umówiłam się na rozmowę z dyrektorem jednostki, w której pracuję. Przedstawiłem od początku całą sprawę, a pan dyrektor poinformował mnie, że porozmawia z tzw. „specjalistą od covida” (wspomnianym powyżej). Pełny nadziei oczekiwałem… Po tygodniu otrzymałem od swojego kierownika informację, iż pan dyrektor podtrzymuje swoją dotychczasową decyzję, że do zakażenie nie doszło w służbie. Wynająłem adwokata, który wystąpił do jednostki macierzystej o przesłanie dokumentów z mojego postępowania covidowego oraz zapytanie do Centralnego Zarządu SW jak takie postępowanie powinno przebiegać. Do dnia dzisiejszego 14.04.2021 r. Centralny Zarząd Służby Więziennej nie przesłał informacji na temat przebiegu takiego postępowanie. Pragnę podkreślić, że czekam od lutego. Chciałbym dowiedzieć się jak w waszych jednostkach wyglądały „postępowania covidowe”, czy też spotkaliście się z podobną sytuacją, czy macie w tym zakresie jakieś doświadczenia. Jak uważacie, czy zanim zgłoszę sprawę do prokuratury i sądu nie warto byłoby poinformować o w/w sprawie Biuro Spraw Wewnętrznych SW? Liczę na Waszą pomoc i z niecierpliwością czekam finału tej sprawy, która trwa zbyt długo…
Pozdrawiam,
sierżant sztabowy OZ Szczytno
No niestety jest widocznie w całej Polsce cichy przykaz z czsw żeby nie było żadnego zakażenia w służbie. Wiem bo widziałem kilka takich przypadków, nawet grozili funkcjonariuszom żeby zamknęli mordy bo będzie postępowanie. Także szacun za takie podejście do sprawy trzymam kciuki za wygraną. Dość robienia nas w balona ciągła walka z funkcjonariuszami cz powinno się zamknąć tak jak większość okręgów. Zwłaszcza Warszawski gdzie łamane są prawa funkcjonariuszy na każdym kroku.