Jej codzienność to lżenie i groźby. Mimo wszystko wraca w to miejsce

Agnieszka Siwińska zdaje sobie sprawę, że wybrała zawód, który nie jest popularny wśród kobiet. I trudno się dziwić. Każdego bowiem dnia starsza oddziałowa w Areszcie Śledczym Warszawa-Grochów, w którym pracuje od 2017 roku, musi mieć się na baczności. Czasami ryzykuje własnym życiem. I musi się spodziewać ataku ze strony przestępców obu płci. – Kobiety, których na Grochowie jest więcej, potrafią być tak samo agresywne jak mężczyźni – mówi w rozmowie Fakt24.

Fakt24: Praca w służbie więziennej nie jest tym, o czym marzy każda mała dziewczynka. Dlaczego zdecydowała się pani na tak trudne i stresujące zajęcie?

Mł. chor. Agnieszka Siwińska: Z więzieniem jako takim miałam do czynienia od dziecka. Mój tata był czynnym funkcjonariuszem służby więziennej, więc znałam tę pracę od podszewki. Poza tym od zawsze imponowały mi mundury. A że do wojska – jak miałam lat naście – nie przyjmowano kobiet, to została mi służba więzienna (…) Mój ojciec, gdy się dowiedział, że chcę pójść w jego ślady, nie był zachwycony. Ostrzegał mnie, że to praca bardzo stresująca i wymagająca. Ja jednak nie zniechęciłam się. W 2006 roku złożyłam papiery, a rok później już pracowałam jako funkcjonariusz służby więziennej. Przeszłam cały proces rekrutacyjny,

A kiedy pierwszy raz zobaczyła pani więzienie od środka?

– Pierwszy raz byłam z ojcem w areszcie jako ośmioletnia dziewczynka. Wtedy jednak nie było takiej możliwości, by oprowadził mnie po areszcie. Siedziałam w jednym miejscu i miałam na monitorach podgląd na różne pomieszczenia. Widziałam, co się dzieje na korytarzach i niektórych pomieszczeniach. To był taki podgląd życia więziennego (…) Od dziecka mundur mnie fascynował, nigdy nie bałam się policjantów. Byłam oswojona ze światem mundurowych i czułam, że to też będzie mój świat (…) Mój tata pracował przez wiele lat w Areszcie Śledczym Warszawa-Mokotów, który już nie istnieje. Tata jest już na zasłużonej emeryturze.

Jakie cechy powinien posiadać kandydatka, kandydat do pracy w służbie więziennej? Na co kładziony jest największy nacisk?

– Należy przede wszystkim być osobą o otwartym umyśle. Z dużą empatią, która potrafi analitycznie myśleć. Co oczywiście nie gwarantuje, że spełniając te wszystkie warunki dana osoba odnajdzie się w tych specyficznych warunkach. Poza tym trzeba być odpornym na stres, którego w pracy strażnika więziennego nie brakuje (…) Należy pamiętać, że nikt z nas nie może sobie wybrać skazanego, z którym chciałby pracować. A wśród osadzonych mamy cały kodeks karny – od drobnego złodziejaszka, czy alimenciarza, po wielokrotnego mordercę. Z każdym z osadzonych trzeba sobie radzić. Trzeba mieć dużo silnej woli, dobrą pamięć i doskonałą znajomość przepisów. Trzeba też być odpornym na groźby, a często zdarza się, że więźniowie mówią: „ja wiem, gdzie ty oddziałowa mieszkasz”. Straszą, że zrobią krzywdę mnie, albo moim najbliższym…

Jak pracownicy służby więziennej radzą sobie ze stresem? Korzystają ze specjalistycznej pomocy?

– Korzystamy z pomocy psychologów. Do naszej dyspozycji są też warsztaty antystresowe, gdzie mamy okazję zapoznać się z różnymi metodami, z którym możemy potem korzystać w swoim życiu. Jeżeli jednak czujemy, że nie radzimy sobie ze swoimi emocjami, zawsze możemy o tym powiedzieć swojemu przełożonemu. Wokół siebie mamy ludzi, którzy w każdej chwili są do naszej dyspozycji. I nigdy nie zostajemy odesłani z kwitkiem. Nie spotykamy się z nimi raz na miesiąc, to kwestie osobiste (…) Są tacy, którzy potrzebują bardzo częstego kontaktu z psychologami, są tacy, którzy po służbie bez problemu wchodzą w swoje życie rodzinne, które tak bardzo ich absorbuje, że sami sobie radzą z negatywnymi emocjami.

A co z życiem prywatnym? Ma pani czas na pasje?

– Jedną z takich rzeczy, którym lubię zajmować się po służbie to konie. Uwielbiam jazdę konną, obcowanie ze zwierzętami. To zajęcie, które także wymaga uwagi i dobrej organizacji. Jednak można mu się oddać całym sobą i bardzo relaksuje. Pozwala mi się totalnie zresetować. Poza tym mam trójkę dzieci. Dwóch moich synów uprawia piłkę nożną. Często oglądam na trybunach ich mecze. Przy okazji mogę się wykrzyczeć, rozładować. Oprócz tego lubię odwiedzać swoją rodzinę na wsi. Obcowanie z przyrodą też mnie uspokaja i pozwala oczyścić umysł. Tam jest cisza i spokój. Tam też ładuję swoje akumulatory.

Potem jednak musi pani wrócić do pracy. Czy zdarzyło się przez te kilkanaście lat służby, że ktoś z osadzonych panią obraził, albo próbował zrobić krzywdę?

– Takie sytuacje nie zdarzają się bardzo często, choć do nich dochodzi. To sytuacje marginalne. Bywałam obiektem ataku słownego. Jedna z osadzonych zwyzywała mnie od góry do dołu używając wszystkich dostępnych obraźliwych epitetów. Raz też zdarzyło mi się, że osadzona próbowała mnie uderzyć. Gdy zrobiłam unik i cios nie dotarł do celu, bardzo się zdziwiła, że mnie nie uderzyła. Nie wiedziała, że mamy prowadzone zajęcia z samoobrony, uczymy się sztuk walki i reagowania na atak. Jesteśmy dobrze przygotowani.

Gdyby nie pracowała pani w służbie więziennej, to jakie zajęcie by panią interesowało?

– Zostałaby to służba więzienna. Jakkolwiek dziwnie to brzmi, to lubię swoja pracę. Po prostu lubię to, co robię.

Program „Służba Więzienna” możemy oglądać w TVN Turbo od 3 marca. W każdą niedzielę o godz. 17.15.

źródło:

https://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/warszawa/agnieszka-siwinska-ze-sluzby-wieziennej/qzwqw5r#slajd-1

Previous Article
Next Article

Nasz Facebook

Facebook Pagelike Widget

Ubezpieczenia

advertisement advertisement advertisement advertisement
listopad 2024
P W Ś C P S N
 123
45678910
11121314151617
18192021222324
252627282930  

Fundusze

advertisement

Reklamy